Baza wiedzy

Szpitale marnotrawią pieniądze na inwestycje


Dodał: Medicalonline Data: 14.09.2019

Marta Jurga/PM | 2009-03-03
Szpitale marnotrawią pieniądze na inwestycje

Tomasz Mach

„W Polsce nikt nie kontroluje procesów projektowania inwestycji w szpitalach” – z Tomaszem Machem, właścicielem Pracowni Architektonicznej, projektantem m.in. Bloków Operacyjnych rozmawia Marta Jurga

Od czego zacząć projektowanie bloku operacyjnego?

Bardzo dużo czasu należy poświęcić przygotowaniu koncepcji tej inwestycji: trzeba precyzyjnie określić założenia budowy – na przykład liczbę sal operacyjnych. To oczywiście zależy od wielu czynników- czy to jest mały szpital powiatowy czy wysokospecjalistyczna placówka, a także od tego czy mamy do czynienia z prywatnym lub publicznym szpitalem. W tym drugim przypadku przyjmuje się , że jedna sala operacyjna przypada na 30 łóżek zabiegowych. 

To o czym trzeba pomyśleć już na etapie projektowania bloku operacyjnego, a do czego niestety nie  zawsze przywiązuje się wagę, to koszty eksploatacji. Należy zadać  sobie pytanie, czy stać nas na utrzymanie wielu sal operacyjnych o dość dużych powierzchniach. A takie koszty to np. wentylacja i klimatyzacja: ponieważ w trakcie operacji powietrze wymieniane jest 11 razy na godzinę. Dodatkowo, jeżeli na sali operacyjnej zamontowane są nawiewy laminarne to całą dobę zużywamy prąd: ogrzewamy i nawilżamy powietrze. Trzeba również pamiętać, że są to duże powierzchnie, które wymagają dezynfekcji odpowiednimi płynami, co również generuje wysokie koszty. Biorąc pod uwagę wszystkie koszty eksploatacji należy powierzchnię sali dopasować do rodzajów świadczonych usług. Jeśli bowiem planujemy salę do zabiegów kardiochirurgicznych musi ona być większa: ponieważ jest tam liczny zespół operacyjny, a procedury są, wielogodzinne. Trzeba personelowi zapewnić odpowiednie warunki pracy i mikroklimat – co przy większej kubaturze jest oczywiście łatwiejsze do uzyskania. Dlatego specjalistyczna sala powinna mieć przynajmniej czterdzieści kilka metrów powierzchni. Jeśli to są sale do innego rodzaju zabiegów, to nie powinno się przekraczać 35 m kw. powierzchni. Po prostu dlatego, że każdy dodatkowy metr generuje gigantyczne koszty eksploatacji.

Jakiego rodzaju są to koszty?

Trudno to precyzyjnie określić, bo każdy przypadek jest inny. Posłużę się więc przykładem: jeśli budujemy nowy szpital.. to jeśli kosztuje on 100 milionów złotych, to przez pierwsze dwa i pół roku eksploatacji również wydamy 100 milionów. Około 60 proc. kosztów będą stanowiły płace personelu, a reszta zależeć będzie od jakości projektu. Mówię oczywiście o kosztach związanych nie tylko z blokiem operacyjnym, ale całym obiektem. To są olbrzymie pieniądze, z czego 10 proc. to  koszty generowane właśnie przez blok operacyjny. Jeśli więc inwestycja  jest zaplanowana dobrze i ze świadomością znaczenia każdego etapu to  oszczędności będą ogromne. 

Jak to oszczędzanie wygląda w praktyce?

Dzisiaj w Polsce jest taka sytuacja, że nikt nie kontroluje procesu projektowania. Nie ma  żadnej instytucji publicznej, która by sprawowała kontrolę w tym zakresie. Ogłasza się po prostu konkurs, do którego zgłaszają się różni architekci. Jedni się na tym znają, inni nie. Założenie jest takie, że architekt i dyrektor placówki powinni ze sobą współpracować i w zasadzie uzgodnienia między tymi dwoma osobami decydują o tym, jak wygląda  projekt. Tymczasem dyrektor nie jest osobą, która się zna na projektowaniu szpitala, ponieważ w najlepszym razie jest doświadczony zarządcą, albo lekarzem. To oczywiście nie jest niczym złym: jeśli to jest lekarz z otwartą głową i chce mu się myśleć trzydzieści lat do przodu, bo tak powinien myśleć projektant. Sytuacja niestety jest taka, że inwestycje za 200 czy 400 milionów są finansowane bez pełnej kontroli nad sposobem wydawania pieniędzy. Warto wspomnieć, że w Polsce nie ma czegoś takiego, jak szkolenie inżynierów szpitalnictwa. Taki wydział mógłby zostać otwarty przy inżynierii sanitarnej po to, by do działów technicznych szpitali trafiali ludzie doskonale przygotowani do sterowania właśnie kosztami eksploatacji– bo koszty zakupu mediów są olbrzymie. Takich specjalistów brakuje, tym bardziej, że ok. 70 proc. kosztów, jakie ponosi Narodowy Fundusz Zdrowia stanowią, koszty utrzymania lecznictwa zamkniętego. Jeżeli ktokolwiek mówi, że pieniędzy w systemie opieki zdrowotnej jest za mało, a nie bierze pod uwagę tego, w jak dyletancki sposób prowadzone są inwestycje szpitalne, to powinien się nad tym zastanowić.

Na co więc powinien zwracać uwagę dyrektor placówki, by nie wpaść w spiralę złych decyzji projektowych i nieefektywnie wydawanych pieniędzy? 

Nie ma idealnej rady, która pozwoliłaby uniknąć błędów. Może przy jakimś publicznym urzędzie, załóżmy Ministerstwie Zdrowia, powinna istnieć grupa ekspertów oceniająca najnowsze rozwiązania w projektowaniu szpitali. Ostatnio wykonany szpital powinien być punktem odniesienia, który trzeba wziąć pod uwagę przy każdym nowym projekcie finansowanym za pieniądze publiczne. Dopiero ocena takiej grupy ekspertów mogłaby, moim zdaniem, ograniczyć obecne marnotrawstwo publicznych środków. Byliby to ludzie, przez których ręce przechodzą wszystkie projekty w Polsce, a nie jest ich znowu tak dużo. Na przykład projekty o wartości powyżej 50 milionów złotych. Wtedy dyrektor szpitala stawiałby wymagania ogólne. A zespół ekspertów określał wymagania techniczne, np. czy przestrzeń odpowiada procedurom medycznym, czy projekt jest zoptymalizowany pod kątem zużycia mediów, wykorzystania personelu, czy  jest dostosowany do stopnia referencyjności szpitala. Ci ludzie powinni też formułować założenia konkursów zamkniętych, czyli dostępnych tylko dla doświadczonych projektantów szpitali. Takie ograniczenia są niezbędne, bo mówimy o kontroli nad wydawaniem olbrzymich publicznych pieniędzy. 

Czy w starym budynku szpitalnym można wybudować nowoczesny, a jednocześnie spełniający wymogi Ministra Zdrowia i Sanepidu blok operacyjny?

W takich budynkach ograniczenia dotyczą zazwyczaj wielkości sal operacyjnych i ich wysokości. Jeśli wysokość jest rzeczywiście nieodpowiednia, bo budynek pochodzi z lat 60- tych ubiegłego wieku, to można  uzyskać odpowiednie odstępstwa. Coraz częściej organy, które  kontrolują projekty podchodzą do przebudowywanych  placówek z dużym zrozumieniem. To jest już bardziej nowoczesne spojrzenie niż tylko egzekwowanie  przepisu za przepisem. Zazwyczaj przestrzeń w tych starych szpitalach  jest wystarczająca. A jeżeli nie, to dobudowuje się całe skrzydła, w których jest na przykład część wybudzeniowa, połączona z Oddziałem Intensywnej Terapii. Kiedyś bloki operacyjne budowano na ostatniej kondygnacji, żeby całkowicie oddzielić je od innych oddziałów. Teraz tworzy się tzw. płaszczyzny gorące. Chodzi o Szpitalne Oddziały Ratunkowe, do których karetka przywozi chorego, następnie  przechodzi on przez diagnostykę obrazową i trafia do bloku operacyjnym. Te wszystkie funkcje powinny się więc znaleźć w jednym poziomie, żeby można było szybko i sprawnie udzielać pomocy ciężko poszkodowanym. Zazwyczaj to wszystko znajduje się na parterze. Z drugiej jednak strony lekarze przekonują, że takie nagłe przypadki zdarzają się rzadko, zdecydowanie więcej wykonuje się natomiast operacji planowych, dlatego wolą mieć  blok wydzielony i położony blisko oddziałów zabiegowych . Wtedy w obszarze  SOR  korzysta się z sal resuscytacyjno- zabiegowych , które pozwalają wykonać każdy rodzaj procedury ratującej życie. 

fb