Baza wiedzy

Blok operacyjny w Szpitalu Bielańskim im. ks. Jerzego Popiełuszki


Dodał: Medicalonline Data: 11.09.2019

Prof. CMKP dr hab. med. Romuald Dębski/ Dr n. med. Witold Rogiewicz | 2009-06-01
Blok operacyjny w Szpitalu Bielańskim im. ks. Jerzego Popiełuszki

Chcieliśmy, aby w naszym bloku operacyjnym wszystko było pod ręką, dostępne intuicyjnie. Po nic nie trzeba biegać na drugi koniec oddziału. Powierzchnia bloku to ok. 300 m2.

Blok operacyjny w Szpitalu Bielańskim im. ks. Jerzego Popiełuszki

Szpital Bielański im. ks. Jerzego Popiełuszki Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej ul. Cegłowska 80 , 01-809 Warszawa

Tworząc nowy blok operacyjny Kliniki Ginekologii i Położnictwa CMKP w Szpitalu Bielańskim mieliśmy możliwość zbudować go od podstaw. Nie remontowaliśmy starego bloku, nie adaptowaliśmy pomieszczeń. Dobudowane zostało nowe skrzydło będące przedłużeniem oddziału ginekologii. Na etapie projektowania wspólnie z architektami i po zasięgnięciu opinii producentów sprzętu medycznego wybieraliśmy najlepszy wariant ustawienia miejsc pracy, powierzchni pomieszczeń czy też choćby punktów wyjść gazów medycznych.

Założenia, które przyjęliśmy w trakcie projektowania bloku operacyjnego, były następujące:

1. Zgodność projektu z wymogami sanitarno-epidemiologicznymi.
2. Zgodność projektu z wymogami ISO.
3. Funkcjonalność dróg przejścia i ustawień sprzętów.
4. Łatwa adaptacja infrastruktury do nowych działań operacyjnych i nowego sprzętu.
5. Wygoda i komfort pacjenta oraz personelu medycznego.

Postęp techniczny w medycynie następuje błyskawicznie i niemalże dorównuje postępowi w elektronice. Coś, co dziś z finansowego punktu widzenia wydaje się nieosiągalne, za rok jest powszechnie dostępne, a za dwa lata przestarzałe. Przykładem może być tu choćby system audiowizualny umożliwiający bezpośrednią transmisję operacji do sali wykładowej. Jesteśmy kliniką organizującą ogromną liczbę kursów i szkoleń, między innymi z dziedziny ginekologii operacyjnej laparoskopii i histeroskopii. Bezpośrednia transmisja z kamer podłączonych do lamp operacyjnych i kamery laparoskopu wraz z dźwiękiem w formacie full duplex i rejestratorem wizyjnym umożliwia interaktywne uczestniczenie w operacjach wielu kursantów naraz. Na system na razie nas nie stać, ale położyliśmy w ścianach i suficie kanały oraz siatkę kabli umożliwiające taką transmisję do naszej sali audiowizualnej.  Nowe lampy operacyjne przystosowane są do podwieszania kamer i mikrofonów. Teraz wystarczy wpiąć wtyczki w przygotowane wcześniej gniazdka i system transmisji zadziała. Pomyśleliśmy też o zapasowych wiązkach przewodów, gdyby system AV w przyszłym roku był nowocześniejszy. Koszt położenia okablowania na etapie budowy bloku wyniósł ok. 5000 zł. Gdybyśmy chcieli to zrobić w funkcjonujących już salach operacyjnych, koszt wyniósłby ok. 30 000 zł, nie wliczając w to strat w wyniku wyłączenia z pracy na kilka dni całego bloku operacyjnego.

Chcieliśmy, aby w naszym bloku operacyjnym wszystko było pod ręką, dostępne intuicyjnie. Po nic nie trzeba biegać na drugi koniec oddziału. Powierzchnia bloku to ok. 300 m2. 

Sale operacyjne

Przynajmniej ¼ naszych działań operacyjnych to laparoskopie lub laparohisteroskopie wymagające zaciemnienia sali. W większości odwiedzanych przez nas bloków operacyjnych zaciemnienie odbywało się poprzez zasłonięcie ogromnych okien systemami vertikali lub rolet. Po kilku miesiącach używania rolety nie domykają się lub są urwane, nie mówiąc już o tonach kurzu gromadzących się na listwach. Rozwiązanie nasuwało się samo. Jedna z sal nie będzie miała okien. Nie nagrzewa się od słońca latem nie wychładza przez łatwiej oddające ciepło okna zimą. Przewidzieliśmy również problem  występujący w naszym starym bloku operacyjnym. Przy pełnym zaciemnieniu co chwilę ktoś włączał światło, aby znaleźć odpowiednie narzędzie w szafie lub podać odpowiedni lek. Rozwiązanie było banalnie proste. Każda z szaf lub miejsc, które są używane w czasie zaciemnienia sali, wyposażone są w punktowe niewielkie lampki na giętych wysięgnikach.  Światło to umożliwia łatwy dostęp do szafki narzędziowej lub sprawdzenie odczytów aparatury anestezjologicznej bez rozpraszania uwagi operatorów od monitorów toru wizyjnego.

Druga z sal operacyjnych wygląda jak akwarium. Jedna ze ścian jest półkolem całkowicie pokrytym taflami szyb. W słoneczne dni można operować w niej bez lamp operacyjnych. Słońce bezpośrednio wpada tam tylko zimowymi popołudniami. Aby nie raziło operatorów, mamy system zewnętrznych rolet, które można spuścić zaciemniając salę całkowicie lub częściowo.

Klimatyzacja

Bezokienna sala laparoskopowa oraz w pełni przeszklona druga z sal operacyjnych w połączeniu z nieotwieralnymi oknami stwarzają problem wentylacji. Wielokrotnie widziałem teoretycznie zamknięte, zgodnie z wymogami sanepidu, okna w salach operacyjnych, które litościwa salowa otwierała, gdy temperatura w pomieszczeniu przekraczała 40 C, a potu operatorów w brzuchu pacjenta było więcej niż wynaczynionej krwi. Przy takiej temperaturze sprawność operatorów znacznie spada, a pył z ulicy dostający się do otwartej jamy brzusznej mniej szkodzi niż brak skupienia zespołu na tym, co się dzieje wewnątrz pacjenta. 

Rozwiązanie jest oczywiście banalnie proste, ale i drogie – centralna, indywidualnie sterowana klimatyzacja. Każda z sal operacyjnych, jak również innych pomieszczeń bloku ma biologicznie filtrowaną, laminarną klimatyzację, którą można ustawić indywidualnie. 

Ubrani w grube fartuchy lub niekiedy w fartuchy jednorazowe przestaliśmy spływać potem, kiedy klimatyzacja ustawiona była na 21 stopni. Z doświadczenia kolegów, którzy mają w blokach operacyjnych klimatyzację, wiedzieliśmy o problemie, który spotka nas już przy pierwszej operacji – reakcji anestezjologów. Unieruchomiony pacjent wychładza się w takiej temperaturze. Temperaturę ciała zmieniają również płyny infuzyjne podawane wprost „z szafki”. I tu rozwiązanie jest proste. Płyny podgrzewamy w ciepłej wodzie lub mikrofalówce. A pacjent utrzymuje wyższą  temperatura niż nasza klimatyzacja dzięki podgrzewanym elektrycznie blatom stołów operacyjnych. Znowu drogie, ale funkcjonalne. 

Kolejny problem to wiecznie otwarte drzwi do wszystkich pomieszczeń. Raz – z potrzeby wentylacji, dwa – z powodu ciągłego przemieszczania się personelu w ramach bloku operacyjnego. Rozwiązaliśmy go elektrycznie otwieranymi drzwiami. Po naciśnięciu przycisku lub przy zbliżeniu dłoni do czujnika drzwi otwierają się same. Okazało się, że system taki nie jest wcale drogi i do każdych przesuwanych drzwi kosztuje ok. 3000 zł. 

Sala wybudzeń

Wiadomo, że jeśli sama operacja trwa godzinę, sala operacyjna zajęta jest przez co najmniej dwie, a czasami trzy godziny. Pół godziny to przywiezienie pacjenta, podłączenie kardiomonitora, znieczulenie, założenie cewnika pęcherzowego i inne czynności. Po operacji oprócz wybudzenia salę trzeba umyć, wysuszyć i wyświecić UV. I okazuje się , że w tej sali można zrobić więcej operacji, w której pracuje salowa, która lepiej wyciska mopa lub szmatę i schnięcie trwa 10 minut, a nie godzinę. Przecież pacjenta można znieczulić i wybudzić w innym pomieszczeniu, podczas gdy sala operacyjna jest sprzątana. Liczbę operacji w przyzwoitych godzinach pracy, czyli od 8-14 zwiększyliśmy w każdej sali operacyjnej z 2-3 do 3-5. Sala wybudzeń wyposażona jest w standardowe gniazda gazów i kardiomonitor. Znajduje się pomiędzy salami operacyjnymi. 

Sterilizatornia

Nasz szpital ma centralną sterylizatornię zlokalizowaną w głównym bloku operacyjnym. Ale wszystkie narzędzia myte i foliowane są w naszym bloku. To nie żadna nowina. Ale mamy również sprzęt do szybkiej sterylizacji Statim 5000.  Jest to proste małe urządzenie pozwalające na wysterylizowanie w parze nawet długich narzędzi laparoskopowych. Czas sterylizacji i suszenia to ok. 20 min. Jest to niezwykle przydatne, jeśli narzędzie jest pojedyncze, a potrzebne do kolejnej operacji lub zabrudziło się, a chcemy użyć go za chwilę.  W sterylizatorni  również znajduje się wyjście gazów medycznych i próżni oraz sprężonego powietrza. Umożliwia to dokładne płukanie i suszenie bardziej złożonego instrumentarium laparoskopowego lub histeroskopowego. Nasz blok operacyjny wyposażony jest również w szereg małych pomieszczeń przypominających szafy, w których znajdują się magazyny na odzież lub bieliznę operacyjną, szwy i inne jednorazowe materiały medyczne. Każdy z nich to ukryta za zwykłymi drzwiami ogromna szafa z systemem półek i koszyków. 

Szatnia personelu zamykana jest na szyfr. Dzięki temu nie widzimy już portfeli, komórek i pierścionków walających się w pobliżu stolika anestezjologów. 

Wszystko nam wisi!?

W poprzednim bloku operacyjnym wiecznie potykaliśmy się o stoliki, na których stały kardiomonitory, pulsoksymetry, elektrokoagulacje i inne niezbędne sprzęty. Każdy ze sprzętów, którego nie trzeba przemieszczać pomiędzy salami, chcieliśmy podwiesić do stropu lub na wysięgnikach do ścian. A patrząc w przyszłość chcieliśmy mieć możliwość podwieszenia do sufitu urządzeń, na które będzie nas stać za jakiś czas. Wymaga to specjalnej konstrukcji stropu, co warto zrobić na etapie projektowania. W chwili obecnej bez większych analiz, w każdym miejscu stropu sal operacyjnych można podwiesić sprzęt o ciężarze samochodu. Podwieszany sufit sprawia, że jeśli chcemy przymocować do stropu np. kolumnę laparoskopową, wystarczy wyjąc kilka paneli sufitowych, przymocować kolumnę i podłączyć do rozprowadzonej po suficie siatki gazów medycznych. Tak podwiesiliśmy lampy operacyjne, kolumny anestezjologiczne i kolumny na sprzęt dodatkowy. Nie ma przewodów wysokociśnieniowych idących od butli z tlenem lub dwutlenkiem węgla czy chociażby kabli zwykłych przedłużaczy do prądu, które wiły się po podłodze starego bloku.Na koniec z własnych funduszy kupiliśmy osławioną mikrofalówkę i wierze Hi-Fi, bo muzyka łagodzi obyczaje. 

Kogo na to stać?

W porównaniu ze standardową infrastrukturą bloku operacyjnego wydaliśmy o półtora miliona więcej. To dużo. Ale zakładając, że zrobimy dziennie o 3 operacje więcej, a NFZ za każdą z nich zapłaci nam 2000 zł, koszt naszej wybujałej fantazji projektowej zwróci się w ciągu zaledwie JEDNEGO ROKU.

fb